Najgorszy wyjazd w życiu
-
DST
40.00km
-
Czas
01:31
-
VAVG
26.37km/h
-
VMAX
54.53km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Podjazdy
268m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Biegiem z kolejki do domu, wyjąłem w biegu rower z trenażera i skręciłem go do kupy, szybko się ubrałem, wytyczyłem trasę i jazda.
Początkowo dość mocno wiało, ale nie zniechęcałem się, słońce fajnie grzało, ogólnie było ok.
Od Rogulewa do Wiczlina drogowcy chyba zapomnieli wylać asfalt, były takie dziury, że miałem wrażenie, iż połamię obręcze.
Na Chwaszczyńskiej zaczęła się masakra, od tego momentu jechałem w tak masakrycznym ruchy, że część jeździłem chodnikami, kluczyłem, żeby tylko jechać dalej, średnia poszła się je***.
Momentami miałem ochotę rzucić rower i wrócić pieszo, tym bardziej, że wiatr cały czas wiał w twarz od centrum Gdyni i to ze zdwojoną siłą, no cóż, mam nauczkę, aby o 17-18 nie pakować się w tygodniu do Gdyni (w sumie nie pomyślałem, wyjeżdżając, byłem tak napalony na rower, że aż ręce mi się trzęsły).
Takie wyjazdy też muszą być, uczą pokory, mam jednak nadzieję, że nie będę musiał zbyt często wystawiać się na próbę w takich sytuacjach.
Kategoria 50>